niedziela, 3 lipca 2011

Piłeczka

1 lipca 2011r. Tak mi się przypomniało, że jeszcze w piątek, gdy wróciłem z kliniki, spotkało mnie coś miłego. Sonia pozwoliła mi pobawić się swoją piłeczką. Ta piłka świetnie się odbija, a gdy się ją przygryzie, to strasznie piszczy. Mnie i Sonii bardzo się ten pisk podoba, Pani i Panu niekoniecznie... Ale gdy Sonia już pozwoliła mi złapać tę piłeczkę, to Pan zaczął mi ją rzucać. Więc Pan rzucał, a ja ją odbijałem nosem. Pani się trochę denerwowała, że przecież ledwo wróciłem z kliniki, że miałem poważną operację, ale co tam... Ja tak bardzo chciałem się pobawić. Oczywiście nie chciałem się przeforsować, ale skoro nic mnie nie bolało i wróciła mi chęć życia, to pobawić chyba się mogłem...
No i Pani obiecała, że jak tylko w którymś sklepie spotka taką piłeczkę, jak ma Sonia, to kupi też dla mnie. I oby szybko ją spotkała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz