piątek, 1 lipca 2011

Już w Domku:)

Przyjechali:) Oj, jak się ucieszyłem. Ściągnęli mi kaganiec i ten niewygodny kołnierz. Wyczochrali, poprzytulali, wsadzili do autka i przywieźli do Domku. A jak tylko otworzyli drzwi, to popchnąłem Sonię i pobiegłem do misek. Byłem strasznie, strasznie głodny. Pani mówi, że schudłem, że zapadły mi się boczki.
Ale na jedzenie musiałem chwilkę poczekac. Do tego dostałem taką porcję mini-mini i ponoc dziś już nic więcej nie dostanę... A w brzuszku burczy...
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak to cudownie byc w Domku. Z Rodzinką. Sonia mnie trącha, a Pan i Pani ciągle do mnie coś mówią.
Jutro musimy znowu jechac do kliniki na kontrolę, ale już mnie tam nie zostawią.
Teraz muszę szybciutko wyzdrowiec, bo Pan i Pani obiecali wypad nad wodę. Już nie mogę się doczekac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz