26 czerwca 2011r. Wróciłem od weterynarza. Pobrali mi krew i zrobili USG. Diagnoza - guz śledziony. Dostałem kroplówkę wzmacniającą i faktycznie czuję się lepiej. Na spacerku miałem nawet ochotę pobiegać za patykami. Ale Pan i Pani powiedzieli, że nie powinienem się przemęczać. Dziś czeka mnie jeszcze jedna wizyta w klinice. I jeszcze jedno USG. Będą się upewniać, czy nie ma przerzutów. Potem zdecydują, czy będą mnie operować czy już tylko podawać mi leki. Pani jest smutna. Chyba mnie kocha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz