poniedziałek, 27 czerwca 2011

Odliczamy. Dziś poniedziałek...

Rano dostałem lekarstwa. Pani mnie trzymała, a Pan robił zastrzyki. W sumie to wcale nie musieli mnie trzymać. Wiem, że to dla mojego dobra i zaciskam te resztki ząbków, i wytrzymuję, i nie zamierzam warczeć na Pana. Te zastrzyki mają mnie wzmocnić przed operacją.
Nie mogę się jednak pogodzić z tym, że nie wolno biegać mi za patykami:( Sonia na spacerach szaleje, a ja muszę grzecznie i spokojnie chodzić na smyczy:( A tak bardzo bym poskakał... Niestety, szaleństwa są zbyt niebezpieczne. Ponoć mógłbym dostać krwotoku i nie doczekać operacji...
Muszę więc Państwu wierzyć na słowo i z pokorą czekać na czwartek. I mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze, i że szybciutko wydobrzeję, i jeszcze zdążę się nacieszyć szalonymi spacerkami:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz