środa, 29 czerwca 2011

Środa...

Jutro operacja...
Dziś rano tak się spiąłem, że Pan miał problem ze złapaniem mojej skóry, żeby zrobić mi zastrzyki...
Widzę, że Pani się martwi... Ale wierzę, że wszystko będzie ok. Musi być ok...
Chciałbym, żeby już było po wszystkim...
Pan i Pani mówią, że jestem straszny przylepiec. Faktycznie chodzę dziś za Nimi wszędzie. Pani musiała mnie dwa razy pogonić z pokoju Małego M. Chciałem być przy Niej, gdy Go usypiała, ale Mały M. jest alergikiem i nie wolno mi spać w Jego pokoju.
Ha! Sonia lubi moją miskę. Gdy dostajemy jedzenie (Sonia w kuchni, ja w pokoju), to Sonia zjada bardzo szybko i potem czeka, aż ja skończę, a jak odejdę od miski, to Ona jeszcze podchodzi i po mnie wylizuje. Może tego po Niej nie widać, ale ma wilczy apetyt...
A z tym jedzeniem w dwóch pomieszczeniach to też śmieszna historia. Miski Sonii włożone są w podwyższony stelaż. Są dwie. I pierwszego dnia, gdy przyjechałem do Domku, Państwo stwierdzili, że ja i Sonia będziemy jeść jednocześnie, każde ze swojej miski na stelażu. Jak Sonia to zobaczyła... Najpierw wyskoczyła na mnie z wyszczerzonymi zębiskami, a potem obraziła się na Panią i Pana i już do końca dnia nie jadła:) Więc teraz jemy osobno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz