poniedziałek, 8 października 2012

Znajomości...

O tym to jeszcze nie miałam okazji pisać. Ale pomyślałam, że kilku czworonożnych przyjaciół mogę przedstawić:) To małe na zdjęciu obok, to Roki. Sznaucer brata Pańci. Czasem, jak Pańcia weźmie mnie do swoich Rodziców, to urządzamy sobie z Rokim mega gonitwy. Pozwolę sobie nie opisywać, jak potem wygląda ogródek (i mina Babci...). Zadziorne to małe, jak nie wiem co, ale i tak przy mnie wymięka:) Jeszcze w zeszłym roku poznałam dwa labradory mieszkające niedaleko. Niestety, nie mam zdjęć:(       A zaliczyliśmy kilka fajnych spacerków... Jeden z tych labradorów to Grześ, drugi - Bazyl. Ten drugi też miał niewesołe życie i masę szczęścia, że trafił do domku Grzesia. No a całkiem niedawno, jakoś tak w lecie, na spacerku z Panią, poznałam Mikiego. Takie małe, białe, ciekawskie, z ostrymi ząbkami... I wyszło, że jeszcze niedawno mieszkał w Psitulu, zwał się Merlin i nosił numer 8064 (tak przedstawił Go jego Pan). Ja już nie pamiętam, jaki miałam tam numer i mam nadzieję, że i Miki niedługo zapomni...


A ten niedźwiedź, to Jetsan. Pańcia wypatrzyła Go gdzieś w internecie i marudziła: "oj, jak piękny", "oj, jaki wielki", "oj, jaki śliczny", "oj, trzeba Go gdzieś spotkać"... I się udało:) Zabrała mnie na spacerek do lasu i tam spotkaliśmy Jetsana i Arniego (to ten mniejszy na dole). Muszę przyznać, mnie też się spodobał:) Nabiegaliśmy się tam trochę. Ja, oczywiście, mogłabym biegać jeszcze dłużej, ale Jetsan naprawdę jest wielki, ciężki i futrzasty, więc trzeba było trochę zwolnić i odpuścić. I napić się z jednej butelki:) Trochę mała była, jak na trzy szalone (w tym dwa nie małe) psy... Ale lepsze to, niż nic:)
Przy okazji zweryfikowałam swój pogląd na psie ADHD. Myślałam, że tylko ja mam, a tu taka niespodzianka:) Można z Nim (z Arnim, oczywiście) szaleć i szaleć aż do utraty tchu. A miałam ku temu okazję, bo w sierpniu Pańcia z Małym M. wyjechała nad morze (mam nadzieję, że w przyszłym roku weźmie mnie ze sobą), a Pan w tym czasie musiał wyjechać w delegację. No i zagościłam w domu Naklejki, pani Jetsana i Arniego. Szkoda, że nie widziała nas Pańcia... Nawet latać się uczyliśmy z Arnim:) Fajny kumpel z Niego. A jaki wyszkolony:) Ja się tak nie dam... Żeby za każdym razem słuchać Pani i Pana? Co to byłoby za życie? A tak? Wolność... I nie będę się kładła, gdy Pańcia powie "leżeć". I niech ze mną ćwiczy tak długo, jak chce. Ja się nie poddam! Nie dam się ubezwłasnowolnić!!! ;)

1 komentarz:

  1. Ooo, kogo ja tu widzę :)
    Zapraszamy na spacerek zimą, wtedy i Jetsanowi włączy się ADHD.
    Pozdrawiam, Aneta :)

    OdpowiedzUsuń