wtorek, 18 października 2011

Odeszła...

Tym razem się nie udało. Już nie było szans... Drugi wylew, porażenie... Pani, gdy wróciła z pracy i zobaczyła Sonię, szybciutko zawiozła Małego M. do A. i B. i zadzwoniła po Pana. Zawieźli Ją do lekarza. Wrócili sami... Smutni, zapłakani...
To już nie będzie ten sam dom, ta sama podłoga... Teraz tylko ja będę czekać, aż Pańcia z Małym M., a potem Pan wrócą z pracy. Wszystko będzie inaczej...
Sonia za TM. Wierzę, że już nie cierpi, że spotkała Namisia, że razem są szczęśliwi... 
A ja muszę się przyzwyczaić do swojej samotności... B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz